niedziela, 29 września 2013

Streetcom

Jakiś czas temu moją uwagę zwróciła ciekawa stronka w tematyce marketingu szeptanego, oferująca produkty do testów. Otrzymaną darmową próbkę można testować samodzielnie lub przekazać znajomym i rodzinie, a następnie wyrazić swoją opinię na własnym blogu. Jak głosi "kodeks blogera" widoczny na stronie firmy: podstawą kampanii jest szczerość i nigdy nie podpowiadają jak opisywać produkty.

nieuczciwa firma


Zachęcony takim podejściem do sprawy, prezentowanym na jednej ze stron serwisu przystąpiłem do procedury rejestracji. Jak zawsze jednym z podpunktów rejestracji była konieczność akceptacji regulaminu. Nie zwykłem podpisywać się pod dokumentami, których nie czytałem, a więc czytuję nawet nudne, internetowe regulaminy. Jakie było moje zdziwienie, gdy w regulaminie znalazłem wiadomość o przeniesieniu praw autorskich do każdej wyrażanej opinii, oraz zgoda na obrabianie i modyfikowanie mojej opinii, a także przeniesienie praw do nadzoru autorskiego a także prawa do decyzji o publikacji utworu.

nieuczciwy regulamin


Myśląc, że zaszło jakieś nieporozumienie napisałem wiadomość do ekipy streetcom za pomocą formularza kontaktowego, z prośbą o interpretację powyższych zapisów oraz wyjaśnienie jak mają się do informacji widocznych bezpośrednio na stronie internetowej, a także zapytałem czy nie jest to przypadkiem wprowadzanie w błąd. Niestety, pomimo tego, że termin na odpowiedź upłynął już dawno, ekipa streetcom nie zadała sobie trudu, by skontaktować się z potencjalnym klientem, być może jedynym, który faktycznie przeczytał regulamin i odważył się zadać pytanie, czym zasłużyła sobie na trafienie na niniejszą stronę. Gdyby cokolwiek w tej sytuacji się zmieniło - z przyjemnością poinformuję, a sam jestem bardzo ciekawy interpretacji takich zapisów w regulaminie. Według mnie brak odpowiedzi mówi sam za siebie.

sobota, 3 sierpnia 2013

KFC

Czy wiecie, że KFC oferuje zmutowane kurczaki? I nie chodzi mi o żadne GMO czy jakiekolwiek inne świństwa, które obecnie są w każdym mięsie, ale o to, że ich kurczaki mają po wielokroć więcej nóg niż jakiekolwiek inne kurczaki na świecie. 
Skąd to wiem? 
Jakiś czas temu udałem się do restauracji KFC i zamówiłem 7 kawałków kurczaka. Pani przy ladzie zapytała mnie, czy chcę za dopłatą wybrać kawałki, czy też mają to być kawałki losowe. Lubię różnorodność, wybrałem wiec kawałki losowe. Dostałem 7 nóżek (pałek). Jaka jest szansa, że spośród wszystkich części kurczaka wylosujemy akurat tą część? Spodziewam się, że jaka by nie była, daleka jest od 100%. A więc Pani 7 razy na 7 możliwych "wylosowała" nóżkę - ich kurczaki muszą ich mieć ponadprzeciętną ilość.
Wczoraj powtórzyłem test, kiedy zamawiałem telefonicznie. Pan odbierający zamówienie co prawda nie zapytał, czy za dopłatą chcę coś wybrać, ale powiedziałem, że w 8 kawałkach które zamawiam chciałbym znaleźć nie tylko nóżki. Pan powiedział, że "nóżki mogą się trafić" Ja to rozumiem - kurczak nóżki posiada, więc trafić się mogą. Jednak statystyka podpowiada jak często nóżki się "trafiają". Na 8 kawałków było 5 pałek, jedno skrzydełko, jedno udo i jeden kawałek z piersi. A skoro tak, to te dwa zamówienia opiewały na, bagatela 12 nóżek, skrzydełko, pierś i udo. 
Statystycznie jest to pół kurczaka, czyli cały kurczak z KFC posiada 24 podudzia. Sporo.

Restauracja robi swoich klientów w konia, serwując im jedynie podudzia w panierce pod nazwą "losowe kawałki kurczaka". Całe "lepsze" mięso przeznacza do droższych kanapek i innych potraw, sprzedając to, co zostaje jako "kawałki". Radzę kupować jedynie w lokalu i zastrzegać, że "losowe" ma oznaczać "losowe" i natychmiast zwracać w restauracji wszystkie "nielosowe" zamówienia.

środa, 2 stycznia 2013

Getin Bank

Sytuacja jest mi dobrze znana, bo chociaż nie przydarzyła się mi osobiście, uczestniczyłem w rozmowach z pracownikiem banku a także miałem pełen wgląd w korespondencję z bankiem.

Opis sytuacji:

Podczas podpisywania umowy zwróciłem uwagę na zapis o opłacie za kartę (która to karta osobie podpisującej umowę nie była potrzebna). Pracownik banku zapewnił mnie jednak, że do czasu aktywacji karty opłata za "OBSŁUGĘ karty" nie będzie pobierana, gdyż nie ma mowy o żadnej "obsłudze". Umowa została podpisana, karta wraz z kopertą w której przyszła odłożona do teczki (jako niepotrzebna), bank jednak rozpoczął pobieranie opłaty za kartę już w dniu jej wydania. Skierowane zostało więc do banku pismo informujące o zapewnieniach pracownika w chwili podpisywania umowy. Bank odpisał typową formułką. Punkt takim a takim umowy stanowi o pobieraniu opłaty za kartę w takich a takich okolicznościach. Skierowana do banku odpowiedź informowała, iż zapisu w umowie klient jest już świadomy, jednak pozostaje kwestia wprowadzenia w błąd przez pracownika banku. Bank odpisał formułką. Punkt takim a takim umowy stanowi o pobieraniu opłaty za kartę w takich a takich okolicznościach. Kpina? Kolejne pismo do banku zawierało informację iż kolejna odpowiedź formułką, bez ustosunkowania się do zachowania pracownika zrozumiana zostanie jako celowe działanie banku na szkodę klienta poprzez celową dezinformację w kwestii opłaty za obsługę karty, a zachowanie pracownika placówki zrozumiane zostanie jako działanie na polecenie kierownictwa banku. Odpowiedź od banku zawierała numer reklamacji oraz termin trzydziestu dni, jaki bank wyznaczył sobie na odpowiedź w tej sprawie. Po ponad miesiącu w skrzynce pojawiło się pismo, zawierające formułkę. Punkt takim a takim umowy stanowi o pobieraniu opłaty za kartę w takich a takich okolicznościach.

Wniosek:

Informuję zatem, że Getin Bank celowo szkoli swoich pracowników, aby udzielali niezgodnych z prawdą informacji a tym samym "łowili" klientów, którzy nie doczytają lub nie zrozumieją zawiłych zapisów w umowie. Bank nie poinformował o pomyłce pracownika (a przecież klient doskonale zrozumiałby taką pomyłkę), nie przeprosił za nią, nie próbował się nawet z niej wytłumaczyć. Zwyczajnie przemilczał ten fakt. Z czystym sercem mogę opisać tą sytuację, gdyż przedstawiciel banku był oficjalną drogą informowany jak zostanie zrozumiane ignorowanie takiego zachowania pracownika, a co za tym idzie z premedytacją wybrał takie rozwiązanie.