sobota, 13 sierpnia 2016

Michael Page

Firma Headhunterska, która trafia do niniejszego zestawienia w związku z doświadczeniami kumpla. Zachowanie ich pracownika osobiście uważam za wyjątkowo nieetyczne. Przedstawiciel firmy zaprosił go na rozmowę w sprawie pracy na konkretnym stanowisku (zajmowanym przez kumpla obecnie, w innej firmie). Kolega wziął wolne w pracy, ubrał się odpowiednio (w końcu rozmowa o pracę) i pojechał na spotkanie. Całe spotkanie przebiegło w sposób typowy, niekonwencjonalne było tylko zakończenie spotkania.

Rekruter oznajmiłna koniec, że klient nie potrzebuje teraz pracowników na to stanowisko, a spotkanie miało na celu dodanie profilu do bazy danych. Kolega zbity z tropu zapytał, dlaczego w takim razie zmarnowano jego czas, a rekrutujący oznajmił, że to przecież dla jego dobra, bo w przyszłości, jeśli takie stanowisko się pojawi, to jego profil już będzie.

W mojej opinii zapraszanie kogoś na spotkanie pod pozorem nowej pracy, a na prawdę powiększanie własnej bazy danych jest wysoce nieetyczne. Marnowanie czasu, a przede wszystkim udzielanie fałszywych informacji to naciąganie i po prostu oszustwo.

Potraficie wyobrazić sobie sytuację, w której znajdujecie ulotkę nowej, taniej pizzerii w okolicy. W piątkowy wieczór dzwonicie, przez kwadrans wybieracie ciasto, dodatki, wielkość pizzy, przyprawy, dodatkowe wymagania, podajecie adres, telefon, nazwisko, piętro i możliwości dojazdu, a na koniec osoba w słuchawce mówi, że w zasadzie to pizzerii jeszcze nie ma, bo na razie to tylko zamierzają ją otworzyć i chcą sprawdzić w jakiej okolicy otwierać i co najchętniej zamawiają klienci, ale jeśli już otworzą w waszej okolicy i zadzwonisz, to twoje zamówienie już jest w bazie i wystarczy powołać się na jego numer, żeby je dostarczyli? Ja jakoś też nie mogę sobie tego wyobrazić...

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Światopinii.pl

Testowałem ostatnimi czasy kilka systemów wypełniania ankiet przez internet, za które to ankiety naliczane mają być punkty, które można później wymienić na pieniądze, kupony czy nagrody. Jednym z testowanych systemów był swiatopinii.pl - firma, która początkowo budziła moje zaufanie z powodu dobrego, szybkiego kontaktu z obsługą. Do czasu niestety.

Wziąłem udział w badaniu dotyczącym herbat w torebkach ekspresowych, która to ankieta zawierała fazę wstępną - kilka pytań, po których zostałem poinformowany, że zostałem zakwalifikowany do udziału w badaniu. Następnie otrzymałem serię pytań w stylu:
  • jaka jest moja ulubiona herbata?
  • kiedy ostatnio kupowałem moją ulubioną herbatę?
  • kiedy ostatnio w ogóle kupowałem herbatę?
  • jaka to była herbata?
  • jaką herbatę piję najczęściej?
  • które z marek herbat znam z nazwy?
  • których próbowałem?
  • które herbaty poleciłbym znajomym?
itp.

Gdy odpowiedziałem na kilkanaście czy dwadzieścia kilka pytań wyświetlił się komunikat, że nie kwalifikuję się do badania i punkty nie zostaną zaliczone. A przecież już wcześniej dostałem wiadomość, że część kwalifikacyjna została zakończona i przechodzę do ankiety... 
Napisałem więc do helpdesku firmy z prośbą o wyjaśnienie. Otrzymałem wiadomość, że firma może mnie odrzucić w dowolnej części badania, bo proces weryfikacyjny może zawierać nieokreśloną ilość pytań (nawet jeśli wcześniej otrzymam wiadomość, że zostałem zakwalifikowany), a badanie przewidziane było na pół godziny, więc skoro odpowiadałem tylko nieco ponad pięć minut, to nic mi się nie należy.
Odpisałem, że ludzie czytają w różnym tempie i jeśli bym wiedział, że takie są kryteria to odpowiadałbym wolniej i pół godziny zeszłoby na pierwszym pytaniu. Napisałem też, że uważam to za oszustwo, bo moje odpowiedzi w ankiecie uzyskali, pytania były bardzo szczegółowe, zbyt szczegółowe jak na weryfikację. A skoro mogą badanego odrzucić w dowolnym momencie ankiety, wystarczy odrzucać przed ostatnim, zupełnie nie istotnym pytaniem i nigdy nie wypłacać punktów za ankietę. 
Otrzymałem odpowiedź, że wiadomość została przekazana do "menedżera projektu".
Po kilku dniach "rozpracowywania problemu" otrzymałem od "menedżera projektu" wiadomość dokładnie taką samą jak otrzymałem wcześniej. Odpisałem więc także dokładnie to samo to wcześniej.
Helpdesk odpisał, że "nic nie jest w stanie zrobić" i uznał temat za zakończony, a moje uwagi zostały przekazane do działu ankiet i posłużą do polepszenia funkcjonowania serwisu.

Zatem i ja chciałbym przysłużyć się poprawie świadomości użytkowników, pisząc tą oto opinię, wedle której swiatopinii.pl to oszustwo i nie należy w nie angażować nawet tych pięciu minut czasu. Absolutnie nie polecam tego portalu, szczególnie, że w sieci tego typu stron jest sporo, a wśród nich są i takie, które działają, płacą i uczciwie postępują ze swoimi użytkownikami. Nie warto dawać się nabierać tego typu kombinatorom.

Przedstawicieli firmy, którzy przez przypadek natkną się na ten wpis, informuję, że wszystko co tu zostało napisane jest prawdą (posiadam kopie wiadomości jakie do Państwa wysłałem i jakie od Państwa otrzymałem), oraz że informowałem o tym, że problem zostanie upubliczniony. 

niedziela, 29 września 2013

Streetcom

Jakiś czas temu moją uwagę zwróciła ciekawa stronka w tematyce marketingu szeptanego, oferująca produkty do testów. Otrzymaną darmową próbkę można testować samodzielnie lub przekazać znajomym i rodzinie, a następnie wyrazić swoją opinię na własnym blogu. Jak głosi "kodeks blogera" widoczny na stronie firmy: podstawą kampanii jest szczerość i nigdy nie podpowiadają jak opisywać produkty.

nieuczciwa firma


Zachęcony takim podejściem do sprawy, prezentowanym na jednej ze stron serwisu przystąpiłem do procedury rejestracji. Jak zawsze jednym z podpunktów rejestracji była konieczność akceptacji regulaminu. Nie zwykłem podpisywać się pod dokumentami, których nie czytałem, a więc czytuję nawet nudne, internetowe regulaminy. Jakie było moje zdziwienie, gdy w regulaminie znalazłem wiadomość o przeniesieniu praw autorskich do każdej wyrażanej opinii, oraz zgoda na obrabianie i modyfikowanie mojej opinii, a także przeniesienie praw do nadzoru autorskiego a także prawa do decyzji o publikacji utworu.

nieuczciwy regulamin


Myśląc, że zaszło jakieś nieporozumienie napisałem wiadomość do ekipy streetcom za pomocą formularza kontaktowego, z prośbą o interpretację powyższych zapisów oraz wyjaśnienie jak mają się do informacji widocznych bezpośrednio na stronie internetowej, a także zapytałem czy nie jest to przypadkiem wprowadzanie w błąd. Niestety, pomimo tego, że termin na odpowiedź upłynął już dawno, ekipa streetcom nie zadała sobie trudu, by skontaktować się z potencjalnym klientem, być może jedynym, który faktycznie przeczytał regulamin i odważył się zadać pytanie, czym zasłużyła sobie na trafienie na niniejszą stronę. Gdyby cokolwiek w tej sytuacji się zmieniło - z przyjemnością poinformuję, a sam jestem bardzo ciekawy interpretacji takich zapisów w regulaminie. Według mnie brak odpowiedzi mówi sam za siebie.

sobota, 3 sierpnia 2013

KFC

Czy wiecie, że KFC oferuje zmutowane kurczaki? I nie chodzi mi o żadne GMO czy jakiekolwiek inne świństwa, które obecnie są w każdym mięsie, ale o to, że ich kurczaki mają po wielokroć więcej nóg niż jakiekolwiek inne kurczaki na świecie. 
Skąd to wiem? 
Jakiś czas temu udałem się do restauracji KFC i zamówiłem 7 kawałków kurczaka. Pani przy ladzie zapytała mnie, czy chcę za dopłatą wybrać kawałki, czy też mają to być kawałki losowe. Lubię różnorodność, wybrałem wiec kawałki losowe. Dostałem 7 nóżek (pałek). Jaka jest szansa, że spośród wszystkich części kurczaka wylosujemy akurat tą część? Spodziewam się, że jaka by nie była, daleka jest od 100%. A więc Pani 7 razy na 7 możliwych "wylosowała" nóżkę - ich kurczaki muszą ich mieć ponadprzeciętną ilość.
Wczoraj powtórzyłem test, kiedy zamawiałem telefonicznie. Pan odbierający zamówienie co prawda nie zapytał, czy za dopłatą chcę coś wybrać, ale powiedziałem, że w 8 kawałkach które zamawiam chciałbym znaleźć nie tylko nóżki. Pan powiedział, że "nóżki mogą się trafić" Ja to rozumiem - kurczak nóżki posiada, więc trafić się mogą. Jednak statystyka podpowiada jak często nóżki się "trafiają". Na 8 kawałków było 5 pałek, jedno skrzydełko, jedno udo i jeden kawałek z piersi. A skoro tak, to te dwa zamówienia opiewały na, bagatela 12 nóżek, skrzydełko, pierś i udo. 
Statystycznie jest to pół kurczaka, czyli cały kurczak z KFC posiada 24 podudzia. Sporo.

Restauracja robi swoich klientów w konia, serwując im jedynie podudzia w panierce pod nazwą "losowe kawałki kurczaka". Całe "lepsze" mięso przeznacza do droższych kanapek i innych potraw, sprzedając to, co zostaje jako "kawałki". Radzę kupować jedynie w lokalu i zastrzegać, że "losowe" ma oznaczać "losowe" i natychmiast zwracać w restauracji wszystkie "nielosowe" zamówienia.

środa, 2 stycznia 2013

Getin Bank

Sytuacja jest mi dobrze znana, bo chociaż nie przydarzyła się mi osobiście, uczestniczyłem w rozmowach z pracownikiem banku a także miałem pełen wgląd w korespondencję z bankiem.

Opis sytuacji:

Podczas podpisywania umowy zwróciłem uwagę na zapis o opłacie za kartę (która to karta osobie podpisującej umowę nie była potrzebna). Pracownik banku zapewnił mnie jednak, że do czasu aktywacji karty opłata za "OBSŁUGĘ karty" nie będzie pobierana, gdyż nie ma mowy o żadnej "obsłudze". Umowa została podpisana, karta wraz z kopertą w której przyszła odłożona do teczki (jako niepotrzebna), bank jednak rozpoczął pobieranie opłaty za kartę już w dniu jej wydania. Skierowane zostało więc do banku pismo informujące o zapewnieniach pracownika w chwili podpisywania umowy. Bank odpisał typową formułką. Punkt takim a takim umowy stanowi o pobieraniu opłaty za kartę w takich a takich okolicznościach. Skierowana do banku odpowiedź informowała, iż zapisu w umowie klient jest już świadomy, jednak pozostaje kwestia wprowadzenia w błąd przez pracownika banku. Bank odpisał formułką. Punkt takim a takim umowy stanowi o pobieraniu opłaty za kartę w takich a takich okolicznościach. Kpina? Kolejne pismo do banku zawierało informację iż kolejna odpowiedź formułką, bez ustosunkowania się do zachowania pracownika zrozumiana zostanie jako celowe działanie banku na szkodę klienta poprzez celową dezinformację w kwestii opłaty za obsługę karty, a zachowanie pracownika placówki zrozumiane zostanie jako działanie na polecenie kierownictwa banku. Odpowiedź od banku zawierała numer reklamacji oraz termin trzydziestu dni, jaki bank wyznaczył sobie na odpowiedź w tej sprawie. Po ponad miesiącu w skrzynce pojawiło się pismo, zawierające formułkę. Punkt takim a takim umowy stanowi o pobieraniu opłaty za kartę w takich a takich okolicznościach.

Wniosek:

Informuję zatem, że Getin Bank celowo szkoli swoich pracowników, aby udzielali niezgodnych z prawdą informacji a tym samym "łowili" klientów, którzy nie doczytają lub nie zrozumieją zawiłych zapisów w umowie. Bank nie poinformował o pomyłce pracownika (a przecież klient doskonale zrozumiałby taką pomyłkę), nie przeprosił za nią, nie próbował się nawet z niej wytłumaczyć. Zwyczajnie przemilczał ten fakt. Z czystym sercem mogę opisać tą sytuację, gdyż przedstawiciel banku był oficjalną drogą informowany jak zostanie zrozumiane ignorowanie takiego zachowania pracownika, a co za tym idzie z premedytacją wybrał takie rozwiązanie.

niedziela, 14 października 2012

Hydros - firma sanitarna

Moje zetknięcie z firmą Hydros miało miejsce już jakiś czas temu, szczęśliwie dopiero sobie o niej przypomniałem. Firma ta przeprowadzała wymianę instalacji centralnego ogrzewania w budynku w którym mieszkam, na zlecenie spółdzielni (spółdzielnia swoją drogą zasługuje na osobny post na tej stronie, ale teraz nie o tym).

Panowie weszli i od razu, nie zważając na to, że mieszkanie jest tuż po remoncie rozpoczęli dewastację. Zdjęli grzejniki i odcięli haki razem z kawałem tynku dookoła - oczywiście remont był wcześniej robiony fachowo - za grzejnikami także położona była gładź, pomalowana na kolor. Panowie gładzi na odchodne nie zrobili (bo nie umieli), na kolor także nie pomalowali (bo farby nie mięli - ja miałem, ale kogo to obchodzi), a założone grzejniki nie przykrywają miejsca w których zrobili dewastację ścian. Odcinając piony nie zabezpieczyli ścian przed zniszczeniem i cały syf z rur spuścili prosto na moje nowe ściany. Rurki nie wychodziły tak jakby sobie "fachowcy" życzyli, więc i podłogę w miejscu przejścia rur powyrywali kawałkami. Moje nowe, drogie zawory i głowice wymienili na standardowy syf, bo nie chciało im się dopasowywać do nowych rur a na domiar złego co chwila słyszałem, że czegoś się nie da zrobić - nie jestem hydraulikiem, a wiem, że się da - oni ("hydraulicy") nie umieli.

Każdego, kto będzie miał możliwość nie współpracować z firmą Hydros radzę omijać tych ludzi szerokim łukiem. Tym, którym firma ta zostanie narzucona (tak jak mi) polecam zrobić dokumentację fotograficzną przed i po - dla porównania i przedstawienia w sprawie ewentualnego odszkodowania. Za stratę nerwów nikt jednak Państwu niczego nie zwróci.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Uzytkownik Allegro Radek18-k - sprzedaż pendrive'ow

Pan Radek K. Z Nowego Targu - uważajcie na niego. Ostatnio kiedy sprawdzałem konto na allegro miał zawieszone, ale nigdy nie wiadomo, czy nie założył sobie drugiego, więc dobrze przed wpłatą sprawdzić dane adresowe...

Kupiłem od niego 4 pendrive'y, przesłał tylko 2 i to nie działajace. Na zwrot pieniedzy czekałem długo - dość powiedzieć, że procedura "sporu" zdążyła się skończyć bez żadnej jego reakcji. Pieniądze odzyskałem tylko za 2, których nie wysłał.

Umieszczam go tutaj jako firmę, gdyz sprzedawał peny na aukcjach wieloprzedmiotowych.